poniedziałek, 21 listopada 2016

Krótka teoria o dziele sztuki

Ostatnimi czasy moją głowę zaprzątała sztuka i jej zależności. Po paru dyskusjach nie mogłem dojść do ładu na temat piękna, dzieł sztuki i jak one się mają do ich pojmowania. Niby ostatecznym argumentem rozstrzygającym kłótnie jest "o gustach się nie dyskutuje", ale to jednak jest stek bzdur. Nawet piękno da się w jakiś sposób zobiektywizować i zdefiniować, a gusta od dawien dawna były przedmiotem gorących sporów i dyskusji, które nierzadko pchały rozwój dziedzin sztuki. Problemem jest odczytywanie tego rodzaju piękna jak i tego, czym dzieło sztuki tak naprawdę jest. Z tego wyszły moje rozważania i coś w rodzaju teorii o tym. 

Posiłkowałem się głównie Ingardenem (Wykłady o Estetyce, teoriami o dziele sztuki) ale też Tatarkiewiczem (Historia Filozofii) i spostrzeżeniami własnymi.

Zapraszam do lektury.


Rozważmy Obiekt. Możemy go pojmować fizycznie, gdzie będzie można postawić obiektywne osądy. Możemy go zobaczyć, dotknąć, powąchać, zmierzyć; słowem - sprawdzić wszystkie fizyczne wartości. Jednak z tych fizycznych wartości mogą wynikać jedynie zamiary Artysty, które zostają następnie zinterpretowane przez kolejny poziom - Reguł.

Reguły odnoszą się do fizycznych zależności, w których zachodzi jakiś wzór. Można go nazwać złotym środkiem, harmonią itp. Oczywiście medium też może być antywartość podanych wyżej; wszystko zależy od intencji Nadawcy. Tak czy inaczej potrzebne jest jakiekolwiek odniesienie do Reguł.

Następnym etapem jest intencjonalność - próba zrozumienia przekazu i stanu umysłowego Autora. Ma to duże związek z teoriami estetyki i wczuwania się. Podstawowym kryterium jest próba wczucia się, a więc doświadczenie jakiegoś pakietu uczuć, które miał zamiar oddać Autor. Pomagać może sięganie do znajomych nam doświadczeń, jednakże wyższym znaczeniem cieszy się wywoływanie ich z nieznanego. Wtedy doznaje się poruszenia, ponieważ dotykają nas emocje, jednak nie potrafimy dokładnie znaleźć punktu w Obiekcie, który nas tak poruszył. Ponadto wtedy dochodzi do refleksji - pytamy samych siebie o rzeczy, które zazwyczaj nie zaprzątają naszej głowy.

Obiekt wtedy jest dziełem sztuki, gdy zawiera w sobie wszystkie te elementy. Dzieło Sztuki musi odznaczać się nie tylko jakimś odniesieniem do rzeczywistości, ale zarazem też czerpać z zasad albo przez nas poznanych, albo przez nas ustalonych. Ponadto musi w sobie zawierać przekaz, który sprawia że nie tylko rozumiemy pozycję i cząstkę umysłu Autora w nim, ale również skłania nas do rozmyślań; stymuluje umysł do szukania odpowiedzi na zadane impulsem pytania.

Każdy element tej "piramidy" jest zależny od drugiego, dzięki któremu stają się jednym systemem. Spaja je głównie intencja Nadawcy - wykorzystanie każdego elementu w celu urzeczywistnienia jakiejś wizji. Są to swoiste media, dzięki którym osiągamy kolejne poziomy zrozumienia tego, co ma być nam przekazane. Jednakże samo meritum jest osiągane przy trzecim etapie - intencjonalności. Tam bowiem pozostałe poziomy znajdują odniesienie. 

Przy czym nie możemy zapominać o roli Nadawcy i Odbiorcy. Nadawca ma za zadanie stworzyć ów Obiekt i zawrzeć w nim swoje intencje, natomiast Odbiorca musi w jakiś sposób je odtworzyć na bazie Obiektu, który obserwuje. Ponieważ jednak Nadawca i Odbiorca często się różnią między sobą, przekaz ten nie zawsze jest w 100% dokładny. Jednak do pewnego stopnia artefakty tylko wzmacniają przekaz dzieła sztuki.

Za przykład możemy wziąć Dawida Michała Anioła. Rzeźba wykonana z marmuru przedstawiająca młodzieńca o atletycznej budowie. Wysoka na parę metrów, biała. To nam mówi pierwszy poziom percepcji. Następny mówi nam o greckich proporcjach ciała, odpowiedniej wysokości by ukazać detale etc etc. Z tytułu wnioskujemy, że jest to biblijny Dawid, zaś kamień w dłoni i wiek ukazany na rzeźbie podpowiadają nam że ma on odwzorowywać moment walki przed Goliatem. Mając zebrane te informacje w końcu przechodzimy do trzeciego etapu - wczucia. Oprócz wyczucia chęci oddania piękna ludzkiego ciała w renesansowym, inspirowanym greckim kanonie znajdujemy pierwiastek uczuć rysujących się na twarzy Dawida. Wczuwamy się w niego, usiłujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, co on wtedy czuł. 

Dziełem sztuki wtedy je możemy nazwać, gdy nas zaskakuje, wprowadza coś nowego do naszych odczuć. Nie może być czysto odtwórcze, będące pomostem między Nadawcą a Odbiorcą. Musi samo w sobie być też komunikatem. Tak jak w teorii Ingardena dotyczącej języka poezja może zawierać w sobie inne funkcje językowe, jednak nadrzędną jest funkcja poetycka skupiająca się na samym przekazie i jego formie. Kiedy więc w pełni coś rozumiemy, nie znajdujemy w tym niejednoznaczności, wielowątkowości - nie możemy tego nazwać dziełem sztuki. Owszem, może być piękne, mądre czy jakkolwiek oddziałujące pozytywnie - jednak nie będzie nas poruszać, stawiać na pograniczu tego co wiemy a tym, czego możemy się jedynie domyślać. Wtedy mamy do czynienia jedynie z rzemieślniczą robotą, która nie stawia nas w żaden sposób wyżej w sposobie myślenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz