niedziela, 9 lipca 2017

Płomień i popiół - poznane i niepoznawalne

Pustka jest przerażająca, nie ulega to wątpliwości. Próżnia w kosmosie, brak czegokolwiek - nie potrafimy sobie tego wyobrazić, a boimy się tego, czego nie rozumiemy. Czego nie znamy. Dlatego niezwykle ważnym jest dla gatunku ludzkiego, by wszystko nazywać i poznawać. Przekraczać granice, by dojść do ostatecznego muru. Z tym, że mur zawsze oddziela dwie rzeczy od siebie.

Dwa przeciwne stany. Światło i ciemność. Ciepło i zimno. Przestrzeń i bezkres. Filozofowie na przełomie wieków widzieli wiele w przeciwieństwach. Czy to greccy myśliciele, czy Kant, czy współcześni. I ten temat zaprząta też dzisiejszą kulturę popularną. Rzadko jednak jest on tak zgrabnie i wiernie ujęty jak w serii Dark Souls, której twórcą jest Hidetaka Miyazaki. Najprościej jej jestestwo ubrać w samą historię inspiracji Miyazakiego.

Gdy był dzieckiem, często chodził czytać do pobliskiej biblioteki, ponieważ nie stać go było na komiksy, które uwielbiali jego koledzy. I spędzał tam czas, czytając dosłownie wszystko - jedynym hamulcem była słaba znajomość angielskiego, przez którą nie do końca rozumiał to, co czyta. I był zmuszony sam sobie dopowiadać tego, czego zgłębić nie potrafił.

Wyrosła z tego fascynacja pomiędzy ustalonymi faktami a niejasnymi korelacjami pomiędzy nimi. Gdzie mamy dostęp do informacji, ale jest ona w kawałkach i aby poznać jej pełne znaczenie, należy kawałki układanki zebrać razem w spójną całość. A kombinacji jest tak wiele, jak istnieje ludzkich umysłów.

Dark Souls opowiada historię świata, w którym rolę przewodnią pełni płomień i popiół, światło i ciemność. Osią jest proces przechodzenia pomiędzy stanami. W rzeczywistości tej człowiek i świat jest podsycany płomieniem i aby uniknąć pustki i zniszczenia, należy go wciąż podsycać. Dla pierwszego paliwem tym jest cel, dla drugiego - dusze.

Gdy już nie mamy sensu, to się wypalamy. Miotamy jak zwierzęta, ponieważ nie mamy do czego dążyć. Potrzebujemy celu jak ogień potrzebuje drewna. Jednak wciąż musimy mieć świadomość, że wszystko musi w końcu wygasnąć. Wieczność nie jest naturalna dla naszego świata i rozumienia. 


I kulminacją tego uniwersum jest ta walka pomiędzy pociągiem do wieczności, a należytym ciągiem rzeczy. Apokaliptyczna wizja, gdzie wszystko pokrywa popiół i szare kolory znakomicie zawiera w sobie tą myśl. Nihiliści uważają, że sensu nie ma - i mają częściowo rację. Ale nie wychodzą dalej, po rozwiązanie. A ono jest w zasięgu ręki, wystarczy wyjść poza schematy ludzkie i spojrzeć na nie z zewnątrz.

Ratunkiem jest nadanie sobie celu. Znalezienie czegoś, do czego warto dążyć, do czego da się dążyć i jest w naszym zasięgu. Niemożliwe jest poza nami, ponieważ jest antywartością do możliwe - nic tego nie zmieni. Wszystko w naszym świecie jest względne poza zasadami, które tym światem rządzą. Myśl ta jest tak głęboko zakorzeniona, że aż niewidoczna. 

Miyazaki to pokazuje, siegając po medium gier. Gdzie wszystko jest z góry narzucone, a pozostawione zostają dwie opcje - stać w miejscu bądź rozwijać fabułę, przeć do przodu, nieważne, jakie trudności nas napotkają. Inne postacie, które w pewnym momencie się poddadzą, tracą zmysły z braku celu i jedyne, na co ich stać, to zniszczenie. Dlatego tak ważne jest, by znać swój cel. Nawet ze świadomością, że za nim nic więcej nie stoi.

Zatem gdy napotkamy mur, ostateczną granicę, to nie bójmy się jej. Nie przekroczymy jej, chyba że poprzez śmierć. Bo to, co znajduje się wewnątrz nie jest puste, lecz bogate i pełne życia. Coś, co rozumiemy i jesteśmy w stanie doświadczyć. Bo dzięki władzy nad sobą możemy mieć władzę nad rzeczywistością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz