wtorek, 18 kwietnia 2017

"Katyń", czyli współczesny mit

WSTĘP

W ciągu wielu lat na ustach wielu ludzi pojawiało się stwierdzenie, jakoby „historię piszą zwycięzcy”. Często używane i sarkastyczne podsumowanie historycznej spuścizny ludzkości, która często nie oddawała właściwej sprawiedliwości pokrzywdzonym podczas wojen i konfliktów. A jednak znamy wiele przypadków, gdzie prawda się przebiła przez „oficjalną” wersję zdarzeń, by w końcu wyjść na światło dzienne.


Niewątpliwie ważnym ramieniem obu stron konfliktu prawda – nieprawda w XX wieku był film, w szczególności zaś w pierwszej połowie stulecia kroniki filmowe, a w historii najnowszej sama cała kinematografia; czy to filmy dokumentalne, czy czysto rozrywkowe. W ostatnich latach daje się zauważyć wzrost zainteresowania historią najnowszą, która dzięki filmowi miałaby być sprostowana i ukazana przyjaźnie dla współczesnego widza. Dzięki temu możemy podziwiać chociażby historię amerykańskiego heroizmu zakulisowo za sprawą filmów Clinta Eastwooda (Flaga naszych ojców, American Sniper). Ale również w kraju nad Wisłą zaczęła szerszą popularność zdobywać chwalebna historia narodowa. W ciągu ostatnich paru lat premierę zaliczały Kamienie na szaniec, Historia Roja czy najbardziej kontrowersyjne Miasto 44. Ale zanim doszło do tego wybuchu, pierwszym takim filmem był Katyń z 2007 roku.

Jego pozycja jest o tyle szczególna, że same zawirowania dotyczące zbrodni katyńskiej stanowią osobny twór, który znakomicie opisała Maria Kobielska w swojej książce Polska kultura pamięci w XXI wieku: dominanty. Poruszana jest tam problematyka dotycząca pamięci najważniejszych wydarzeń historii Polski XX wieku i jak ona jest odzwierciedlana w wieku następnym. Chociaż pozycja porusza poza tym tematy powstania warszawskiego i stanu wojennego, to w poniższym tekście będę się skupiał na pamięci o zbrodni katyńskiej, która jako pierwsza tak mocno się zapisała w naszej pamięci i jest wciąż żywa, oraz na filmie Andrzeja Wajdy Katyń, którego rola dla opisywania historii w nowym milenium jest nieoceniona.

POSTRZEGANIE ZBRODNI PRZED FILMEM

Historia postrzegania tej zbrodni sięga samych lat 40. i okresu wojny. Chociaż rząd radziecki wypierał się dokonania masakry, to jednak dopiero zerwanie stosunków między III Rzeszą a ZSRR sprawiło, że zainteresowanie tematem przeniosło się na arenę międzynarodową. Ale nawet międzynarodowa komisja, która przychylność uzyskała dzięki nazistom nie zdołała przekonać świata o istnieniu zbrodni. Alianci nie chcieli powodować rozłamu i skłócenia, ponieważ wojska Stalina stanowiły bardzo ważne wsparcie dla wspólnej sprawy. I aż do przemiany ustrojowej oficjalna wersja uchodziła za taką, iż takie wydarzenie miejsca nie miało. Jedynym miejscem pamięci były tzw. Stowarzyszenia Rodzin Katyńskich.

Dopiero uzyskanie niepodległości i ustanowienie III Rzeczypospolitej pozwoliło na głośne żądania ujawnienia prawdy. Wspomniane wcześniej Stowarzyszenia zawiązały się w Federację Rodzin Katyńskich, a podręczniki historii zaczęły nauczać o wydarzeniach w lesie nieopodal Katynia. Późniejszy dialog z Federacją Rosyjską umożliwił wybudowanie kompleksu na cześć poległych.

Jeśli chodzi o bardziej związane z kulturą próby zapisania pamięci o zbrodni, to głównie ma się do czynienia z obiektywnymi dokumentami, takimi jak Las Katyński czy Film znaleziony w Katyniu.


GENEZA I ODBIÓR FILMU

Andrzej Wajda postanowił wyreżyserować film, który miałby być na podstawie powieści Katyń. Post mortem Andrzeja Mularczyka. Zdjęcia kręcono od 3 października 2006 do 9 stycznia 2007 roku, a sama premiera odbyła się 17 września 2007 roku, czyli w rocznicę sowieckiej agresji terytorialnej na II Rzeczpospolitą. Oprócz nazwiska znakomitego reżysera w sferę produkcji zaangażowano takie figury jak Krzysztofa Pendereckiego (muzyka) czy Pawła Edelmana (zdjęcia). Warto też wspomnieć, że Katyń był pierwszym filmem europejskim kręconym w technologii 4K, która dopiero w ostatnich latach stała się standardem dla wysokobudżetowych pozycji.

Jednak z autopsji wiemy, że do kin tłumy ściągają głównie dla „twarzy”, czyli innymi słowy – aktorów. Tutaj trzeba przyznać, że mamy do czynienia z ówczesnymi tuzami i gwiazdami polskiej kinematografii, wymieniając chociażby nazwiska Artura Żmijewskiego, Andrzeja Chyry, Jana Englerta, Pawła Małaszyńskiego czy Mai Ostaszewskiej. Imponująca obsada sprawiła, że film oprócz samego bycia filmem Wajdy stał się polską superprodukcją.

Do produkcji ponadto dołączyły się: Agencja Filmowa Telewizji Polskiej oraz Telekomunikacja Polska. Można stwierdzić, że film powstawał z aprobatą ówczesnego rządu (stanowiącego koalicję PiS – LPR – Samoobrona), a którego założenia były w dużej mierze konserwatywne. 

Produkcja stała się w naszym kraju hitem zarówno uznanym przez krytyków, jak i publiczność. Zdobył 7 Orłów, a za granicą Europejską Nagrodę Filmową, ponadto był nominowany do Oscara jako najlepszy film nieanglojęzyczny. 

PRZEMYŚLENIA

Maria Kobielska w swojej analizie przede wszystkim koncentruje się na tym, jak medium filmu zostało wykorzystane w kultywowaniu pamięci. Celne spostrzeżenia oparte o publikacje ściśle skupione na danych aspektach dzieła Wajdy grupuje w jedną całość, której rezultatem jest poniższe stwierdzenie:

"Katyń Wajdy jest więc modelowym przykładem takiego urządzenia do pamiętania, które nadaje pamięci kulturowej cechy narodowej mitologii – konstruując ją, utrwala i tworzy zarazem restrykcyjne wzorce, postawy i przynależności do wspólnoty. […] Zbierając razem elementy pamięci kulturowej o Katyniu, obraz Wajdy nadaje jej ujednolicony, łatwo przyswajalny (co nie znaczy, że mający jakieś odniesienie do specyficznie współczesnych potrzeb) kształt."
Andrzej Wajda zawsze był znany z tego, że znakomicie potrafił oddawać ideę polskości w swoich filmach. Często potrzebował tylko odpowiedniej lektury. Tutaj jednak dodatkową rolę grały jego przeżycia, które stały się częściowo materiałem źródłowym. A jednak, zdaniem Kobielskiej obraz wyszedł poza nurt osobisty, tworząc zmitologizowaną wersję pamięci o Katyniu. Staje się mitologią, spójnym, acz rozmazanym obrazem. Z kilku prawdziwych historii tworzy kolaż, którego sens jest dopiero nadany wspólną nutą tragedii w lesie pod Katyniem. 

Oprócz oczywistych względów pamięci o zamordowanych Wajda również łączy wątki przemian w powojennej Polsce. Przedstawia chociażby przewrót klasowy – to robotnicy stali się klasą uprzywilejowaną, a nie elita intelektualna. Prowadzi to do konfliktu, który jest prowadzony w taki sposób, aby widz wiedział, kto postępuje dobrze, pomimo, że jego zachowania zdają się takimi nie być. A jednak zamiast pokazać ówczesny chaos, zagubienie i niepewność tych czasów, maluje ten okres czarno – białymi barwami. Nie uwzględnił w nim szarości, aby utrzymać całokształt filmu w tej mitologicznej, parabolicznej formie. I tutaj mogą się zacząć wątpliwości – czy postąpił dobrze?

W tym momencie pojawia się kontekst pragmatyzmu – przecież miał wyreżyserować film o Katyniu, nie o początku PRL. Niestety te dwa wątki są ze sobą mocne powiązane, a przecież chodziło o pamięć tych wydarzeń. I Wajda wybrał wariant uproszczenia, wyidealizowania historii – wskazał, kto jest dobry, kto zły. Nie ma kompromisów, nie ma niepewności. Postacie teoretycznie szare zostają zepchnięte na którąś stronę osi. Dzięki temu „oczyszczeniu” możemy doświadczyć tej mitologizacji – tragedia staje się idealna, czytelna i łatwa w rozumieniu. I ten talent Wajdy jest bezcenny; jak wspomniała Kobielska, mit staje łatwo przyswajalny (co nie znaczy, że mający jakieś odniesienie do specyficznie współczesnych potrzeb). Mamy do czynienia z filmem, którego odbiór jest ograniczony, a jednocześnie jest ponadczasowy, ponieważ nie uległ żadnej modzie, a jego interpretacja jest wolna od wątpliwości.

PODSUMOWANIE

Katyń staje się więc tym dla pamięci o zbrodni katyńskiej, czym fizyka uczona w szkołach do tej akademickiej; oparty jest na rozmazanej i nieostrej wersji tego, czego się dowiadujemy potem. A jednak system sprawdza się dobrze, ponieważ daje nam wyobrażenie, które potem łatwiej wypełnić faktami i prawdą, niż budować je od samego początku po omacku.

Wajda daje nam obraz już ułożonej układanki tego fragmentu narodowej historii, abyśmy mogli go potem sami złożyć. I spisał się moim zdaniem znakomicie, ponieważ taki właśnie był cel. Został wypełniony w stu procentach, a potomni mogę dalej kontynuować uczczenie pamięci o zbrodni katyńskiej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz